logo l

Wspomnienie Ruth – Adi śpiewa modlitwy, jak jego ojciec

Ruth Regev, AN

Ruth Regev, córka Adiego Sonnabenda, jednego z synów poznańskiego kantora, urodziła się i do dzisiaj mieszka w kibucu Elon na północy Izraela. Przedstawiamy jej wspomnienie o ojcu, który osiedlił się tam w 1941 roku i tam zmarł w 1995. 


Adi, tak jak marzył o tym jako nastoletni chłopak w Poznaniu, przesiąknięty syjonistyczną myślą o tym, by uczestniczyć w budowie państwa dla Żydów, został kibucnikiem. I tak, jak powinien ideowy członek kibucu, pracował tam, gdzie jego społeczność go wysyłała – początkowo na przykład w kibucowej piekarni. Potem został rolnikiem i kierowców ciężarówki – co uczyniło go „ważną” osobą wśród mieszkańców kibucu. Bo Elon położony był wówczas „na końcu świata”, w górach ze słabymi drogami, trzy kilometry od granicy z Libanem – a Adi miał kontakt z bardziej cywilizowanym światem. A potem kibuc wysłał go na naukę do niedalekiego Centrum Ruppina, rolniczej uczelni kształcącej także w zakresie zarządzania kibucami oraz moszawami.

Adi, całe życie zaangażowany w kolektywne życie i rozwój Elonu, był w karierze jego przewodniczącym i dyrektorem ekonomicznym, a potem długoletnim dyrektorem przedsiębiorstwa utworzonego wspólnie przez okoliczne kibuce. Firma posiadała i zarządzała parkiem maszyn rolniczych, które pracowały na potrzeby wszystkich założycieli, co racjonalizowało koszty ich użytkowania.

Poniżej zamieszczamy wspomnienie Ruti o ojcu, takim jakim go zapamiętała z dzieciństwa w kibucu.

 

Adi nieraz zastanawiał się: „Jak to się stało, że daliśmy ci imię Ruth?”W żydowskiej tradycji rodzice często nadają dziecku imię bliskiej im osoby, która zmarła. Ale podczas wojny Adi nie wiedział, co dzieje się z jego rodziną w Polsce. Nie miał pojęcia, że Izi miał córkę, która urodziła się w 1941 roku, dostała imię Ruth i została zabita, gdy miała dwa latka, w październiku 1943 roku. Ja urodziłam się w grudniu tamtego roku i rodzice nadali mi imię Ruth. Myśleli, że po nikim, bo żadna kobieta w rodzinach ojca i mamy nie nosiła takiego imienia. Tymczasem jakbym dostała imię na pamiątkę tamtej Ruth. Dla Adiego to zawsze było czymś niezwykłym.

Moja mama miała na imię Bluma i urodziła się w Dubnie na Wołyniu, w tradycyjnej, religijnej rodzinie żydowskiej. Z ojcem poznali się na hachszarze w Grodnie, a potem w tej samej grupie kolegów byli na Litwie i w 1941 roku przyjechali do Palestyny. Na początku, zanim organizacja ha-Szomer ha-Cair skierowała ich do Elonu, byli w kibucu Merchawja i tam się pobrali.

Elon został stworzony w 1938 roku, głównie przez szomrów[1] z Warszawy, i w 1941 roku kiedy rodzice do niego przyjechali, wciąż dopiero się organizował, więc początkowo mieszkali w namiocie. Potem dostali osobny pokój w drewnianym domu szwedzkiego typu, a potem dopiero swój pierwszy, bardzo skromny, dwupokojowy dom. Mama całe życie była krawcową, z czasem została kierowniczką kibucowej szwalni. Ja urodziłam się im pierwsza, potem, w 1947 roku urodził się mój brat Natan, a Yaacov, najmłodszy z nas, dopiero w 1954.

Wszyscy troje, jak wszystkie dzieci, od urodzenia mieszkaliśmy w kibucowym domu dziecka. Mama nigdy nie mogła się z tym pogodzić, zawsze bolało ją, że mogła nas odwiedzać tylko cztery razy dziennie, żeby nas nakarmić, ale Adi to akceptował i wiedziała, że nigdy nie zrezygnuje z kibucu. My w bet ha-jeladim, czyli kibucowym domu dziecka, w grupie dzieci do której trafiliśmy wspólnie żyliśmy, jedliśmy, spaliśmy, uczyliśmy się aż do osiemnastego roku życia. Do domu rodziców codziennie szliśmy dopiero o czwartej po południu, by wrócić na kolację o siódmej. I to był nasz czas zabaw, bycia z rodzicami i różnych zajęć z nimi. Mimo to, choć nie mieszkaliśmy razem, rodzice potrafili stworzyć z nami silną więź.

Przychodziliśmy do ich domu po obiedzie, braliśmy kawałek czekolady i szliśmy bawić się na podwórku. Bluma we wnęce kuchennej – bo kuchni w kibucowych domach nie było, wszyscy żywili się w stołówce – przygotowywała nam coś specjalnego, a Adi czasem przynosił resztę chałwy, którą dostawali robotnicy pracujący w polu. To był smakołyk, bo na co dzień jedliśmy skromnie, kibuce nie były bogate. W szafce mieliśmy też specjalną szufladę, którą rodzice wypełniali słodyczami. To była słodycze na cały tydzień i Adi powiedział nam, że możemy je zjeść kiedy chcemy, ale musimy wiedzieć, że nowych nie będzie aż do następnego tygodnia. Inaczej było z bananami, które w okresie zbiorów w dużej ilości przywoził z plantacji. Tych było tyle, że w końcu nie mogliśmy ich już przełknąć i je znienawidziliśmy.

Ojciec lubił sport. Opowiadał nam czasem, jak w młodości trenował boks i gimnastykę. Czasem pokazywał nam, jaką postawę musi przybrać bokser, jak ma się poruszać i układać ręce. Wracał z pracy i na trawniku robiliśmy z nim gimnastykę albo graliśmy w piłkę, albo brał nas na pływalnię i uczył pływać. Zawsze przy takiej okazji mówił też, jakim niezwykłym sportowcem był Izi, a potem dopiero opowiadał o sobie. Mieliśmy radio, w którym nadawano opery i relacje sportowe, i w szabat ja z Natanem siedzieliśmy z nim przed odbiornikiem i słuchaliśmy transmisji. Adi bardzo lubił opery i ładnie śpiewał. Miał to chyba po ojcu, a ja mam po nim. Nie śpiewam, ale lubię opery do dzisiaj.

Wieczorami, kiedy musieliśmy wracać do bet ha-jeladim na kolację, Adi jeśli mógł odprowadzał nas i często wtedy tańczył z naszą opiekunką i śpiewał. Robiliśmy różne rzeczy. Lubiliśmy na przykład, kiedy zabierał nas do pracy w polu i pozwalał nam poprowadzić traktor.

Nigdy nie było między nami a rodzicami żadnych konfliktów. Zbyt mało byliśmy w domu, by powstawały. Ale Adi był też człowiekiem miękkim, w każdej okoliczności skłonnym do kompromisów i nigdy się nie gniewał.

O tym, że mam jakąś rodzinę poza ciotką Nani dowiedziałam się chyba kiedy miałam siedem lat i do Izraela przyjechali ze Szwecji Rafi i Mali. W kibucu wszyscy byli bez dziadków, wujków i ciotek, ten świat nie istniał. A wtedy powiedziano mi, że miałam rodzinę, która zginęła. Ale nadal nie interesowałam się nią, skoro obok jej nie było. Więcej o historii rodziny usłyszałam kiedy miałam piętnaście lat i Izi po raz pierwszy przyjechał do Izraela. A potem z Francji i Afryki zaczęli przyjeżdżać nasi kuzyni, i zawsze kiedy mieli się pojawić, Adi tłumaczył nam, kto to jest i jak jesteśmy z nim spokrewnieni.

Wiedziałam oczywiście, że mój dziadek był chazanem w Poznaniu. Ojciec nie mówił o nim wiele, czasem tylko wspomniał coś przy kolacji szabatowej, czasem też śpiewał modlitwy, które na szabat śpiewał jego ojciec. Ale był z niego dumny i zawsze podkreślał, że choć wyrósł w domu religijnym, to jego rodzice byli otwarci i poza domem pozwalali dzieciom żyć i decydować tak, jak chciały. Szanował ich za to.

To mnie chyba najbardziej ciekawi – jak to się stało, że pochodząc z religijnej rodziny wszystkie dzieci Dawida skierowały się w stronę liberalną i lewicową? Mniej lub bardziej zachowały tradycję, ale straciły wiarę. Bo Adi mówił, że Żejmi, Rosi i Naftali gdyby żyli, też poszliby tą samą drogą. Też przyjechaliby do Izraela. Mam poczucie, że zadecydował o tym wpływ babci Friedy, która nie pochodziła z tak ortodoksyjnego domu, jak dziadek i była osobą dominującą w rodzinie, ale pewności nie mam. Z drugiej jednak strony kiedy Adi mówił o swoim ojcu, nigdy nie podkreślał, że był religijny, zawsze opowiadał, jaką miał osobowość. To było dla niego najważniejsze.

 

[1] Szomr – członek Ha-Szomer ha-Cair.

Adi i Bluma Sonnabendowie z dziećmi, kibuc Elon połowa lat 50. XX wieku

Może cię zainteresować również

Projekt
CHAIM/ŻYCIE

Fundacja Tu Żyli Żydzi, Poznań


Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci, realizowane w 2020 r. przez Andrzeja Niziołka

CHAIM/ŻYCIE - portal o kulturze, Żydach, artystach i Wielkopolsce, to projekt edukacji i animacji kultury w Poznaniu i Wielkopolsce. Poszukujemy, gromadzimy i prezentujemy na niej trzy rodzaje materiałów:

* Dzieła twórców kultury odnoszące się do kultury żydowskiej i obecności Żydów w Poznaniu i Wielkopolsce.

* Materiały nt. kultury i historii Żydów wielkopolskich – jako mało znanego dziedzictwa kulturowego regionu.

* Informacje o działaniach lokalnych społeczników, organizacji, instytucji zajmujących się w Wielkopolsce upamiętnieniem Żydów w swoich miejscowościach oraz informacje o tychże działaczach i organizacjach.

Kontakt

  • Andrzej Niziołek

  • Hana Lasman

  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Projekt finansowany jako zadanie publiczne Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury w 2021 r.

© 2020 Fundacja Tu Żyli Żydzi. Strony Trojka Design.