logo l

Trzy pełne kielichy

Ponieważ chcę, żebyście wiedzieli, jak Wasz tatuś tutaj ciężko pracuje, opiszę Wam kolację. Najpierw piliśmy piwo. Potem podano według kolejności: pieczoną rybę, zupę, podróbki z kury, wątróbkę z owcy, pieczoną na ogniu całą antylopę (każdy kroił sobie nożem, ile chciał), jarzyny z kartoflami, ciasto z bananów, puree z manioku, kompot z owoców i ser. Teraz nie dziwcie się, że takie jedzenie trwało trzy godziny. 


 

Berberati, 19 III 1963

Moi Kochani!

Znów piszę specjalnie dla Was. Tutaj jest dużo zwierząt, tylko one boją się ludzi, więc można je zobaczyć tylko z daleka. Najwięcej jest antylop i są one bardzo różnego rodzaju. Są antylopy duże jak cielaki i małe jak psy. Tutaj murzyni polują na nie, a ich mięso jest bardzo smaczne. Kilka razy już je jadłem. Są też bawoły, które są większe od krowy, z dużymi rogami. Żyją one nad bagnami, kąpią się dużo, a kiedy są ranne, są bardzo niebezpieczne. Najśmieszniejsze są oczywiście małpy, ale one są bardzo płochliwe. Już kilka razy widziałem stada małp. Są małpki małe i duże. Małe kiedyś spotkaliśmy na drodze, od razu uciekły, a niektóre miały na brzuchu maleńkie dzieci i tak skakały z gałęzi na gałąź, i z drzewa na drzewo. Kilka dni temu wypłoszyliśmy z drogi małpy duże, zwane tutaj babun z rodziny mandryli. Były duże jak piętnastoletni chłopcy, tylko o wiele grubsze i takie niezdarne. Uciekły na skały i tylko gołe tyłki było im widać. Bardzo śmiesznie to wyglądało. Jak już były dość daleko, to odwróciły się i oglądały nas z nie mniejszą ciekawością, niż my je. Małe małpki niektórzy trzymają w domu na łańcuszkach. Taka małpka śmiesznie wygląda i dzieci się z nią bawią, dają różne owoce i łakocie, ale ja taką małpkę wypuściłbym na wolność. Ona jest chyba biedna w niewoli, mimo że ma dosyć jedzenia i nic jej nie grozi. Małpa przecież nie urodziła się po to, by ją przywiązać do łańcucha, prawda? Jestem pewien, że tak samo myślicie.

Teraz opowiem Wam historię jednego dnia, dzisiejszego. Z rana wstaliśmy w Bangui i pojechaliśmy na lotnisko, gdzie czekał na nas samolot prezydencki i czterech lotników - obsługa samolotu. Samolot ten dostaliśmy na trzy dni, żeby oglądnąć z góry obszar, na którym mamy pracować. Są tam miasta Nola, Berberati, Carno, Bouar[1]. Z góry widać dżunglę i rzeki. W rzekach od czasu do czasu widać kąpiące się hipopotamy. Staramy się lecieć wzdłuż rzek, bo tam widać jeszcze coś z geologii, jakieś skały, a w dżungli nic, wszystko zielone, a co pod spotem tego nie widać.

Po czterech godzinach latania wreszcie lądujemy w Berberati. Tutaj oczekuje nas zastępca prezydenta państwa, który jest mulatem. Mulat to taki człowiek, którego jeden z rodziców był biały, a drugi czarny. Mulat nie jest ani biały, ani czarny, ale ma ładny, czekoladowy kolor skóry. Zabrał nas i lotników do siebie do domu. A jego dom to taki mały pałac z dużymi pokojami. Tutaj poznaliśmy jego żonę - też mulatkę - i dzieci w różnych kolorach, od białego do czarnego. Bardzo ładnie to wyglądało, a wszyscy byli braćmi i siostrami. Potem zaproszono nas na obiad, który trwał trzy godziny, a na wieczór na kolację, która też trwała trzy godziny. Ponieważ chcę, żebyście wiedzieli, jak Wasz tatuś tutaj ciężko pracuje, opiszę Wam kolację. Najpierw piliśmy piwo. Potem podano według kolejności: pieczoną rybę, zupę, podróbki z kury, wątróbkę z owcy, pieczoną na ogniu całą antylopę (każdy kroił sobie nożem, ile chciał), jarzyny z kartoflami, ciasto z bananów, puree z manioku (jest podobne do kartofli), kompot z owoców i ser. Teraz nie dziwcie się, że takie jedzenie trwało trzy godziny. Do tego popijało się trzy rodzaje wina. Przed każdym stały trzy duże kielichy, a kilku murzynów usługujących przy stole pilnowało, aby kielichy były stale pełne. Nie pozwalałem sobie nalewać, ale jak na chwilę się odwróciłem, to już mi nalali. A ile człowiek może pić? W końcu wpadłem na pomysł - niech kielichy będą pełne, to nie będą mogli dolać. Proste - prawda? Inaczej Wasz tatuś by się upił, a to bardzo nieładnie. 

Po takim małym posiłku, kiedy trudno było się ruszać, bo każdy miał brzuch tak pełny, jak Hanka kiedy była mała i objadła się kaszką manną z kakao, poproszono nas jeszcze do ogrodu i tam każdy dostał kawę, duże cygaro i silne wino. Na szczęście to było już wszystko. Odwieziono nas do hotelu, gdzie czekała nas niespodzianka. Przyjechali myśliwi z safari (tak w Afryce nazywają polowanie) z upolowanym młodym gorylem, który ważył przeszło sto kilogramów. Tu w okolicy są goryle i Pigmeje. Może ja też ich zobaczę i sfotografuję. A bambi - w języku Sango i Banda - nazywa się tutaj małą antylopę. I dlatego Disney nazwał swój film o małej antylopie właśnie Bambi[2].

slajd RCA 029 M jaśniejszy znak

Szkoła w Republice Środkowoafrykańskiej, 1963

Nie wszystkie dzieci chodzą tu do szkoły, ale te, które chodzą, uczą się bardzo pilnie. Wiedzą, że są tak biedni dlatego, bo ich rodzice nie mogli się uczyć. Tutaj jest więcej dzieci umiejących czytać i pisać niż dorosłych, a każdego człowieka, który potrafi coś zrobić, bardzo się szanuje, bo takich jest bardzo mało. Dlatego przyjmują nas z takimi honorami i pomaga nam sam prezydent. Ludzie bardzo tu wierzą, że Izraelczycy im pomogą i dlatego jest nam ciężko. To tak, jak u Was w klasie dobry uczeń musi zawsze się pilnować, żeby wszystko wiedzieć, a to nie jest łatwe, prawda? Na razie jednak pracujemy i myślimy, że coś jednak da się tu zrobić. Bo to jest duży kraj i bogaty, tylko niczego jeszcze nie szukano, tak że nie wiadomo, jakie skarby znajdują się w ziemi i gdzie.

Mamusi mi pisała, że bardzo dobrze się zachowujecie, pomagacie w domu i nie kłócicie się. Ja Was dobrze znam i wiedziałem, że tak będzie, i mocno Was ciumam za to. Jak wiem, że w domu wszystko w porządku, to jestem spokojny i mogę pracować. Mama pisała, że na Purim byliście w kibucu i dobrze się bawiliście. Jak będziecie w porządku do końca, to znaczy aż do mojego przyjazdu, to Wam przywiozę ładne rzeczy i opowiem wszystko, co tutaj widziałem.

Mocno Was całuję i dajcie po kilka ciumów mamusi. Pamiętajcie, że bardzo Was kocham i zawsze pamiętam o Was.

Wasz tata

 

 

[1] Nola, Berberati, Carno, Bouar - miasta, siedziby prefektur we wschodniej części Republiki Środkowoafrykańskiej, przy granicy z Kamerunem.

[2] Bambi - popularny animowany film Walta Disneya z 1942 roku.

LIST DO DZIECI, MARKA I HANY

Projekt
CHAIM/ŻYCIE

Fundacja Tu Żyli Żydzi, Poznań


Sfinansowano ze środków budżetowych Miasta Poznania  #poznanwspiera

CHAIM/ŻYCIE - portal o kulturze, Żydach, artystach i Wielkopolsce, to projekt edukacji i animacji kultury w Poznaniu i Wielkopolsce rozpoczęty dzięki stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Poszukujemy, gromadzimy i prezentujemy na niej następujące rodzaje materiałów:

* Dzieła twórców kultury odnoszące się do kultury żydowskiej i obecności Żydów w Poznaniu i Wielkopolsce.

* Materiały nt. kultury i historii Żydów wielkopolskich – jako mało znanego dziedzictwa kulturowego regionu.

* Informacje o działaniach lokalnych społeczników, organizacji, instytucji zajmujących się w Wielkopolsce upamiętnieniem Żydów w swoich miejscowościach oraz informacje o tychże działaczach i organizacjach.

*Materiały uzyskane w ramach projektu "Z ulicy Żydowskiej na Madagaskar - Noacha Lasmana fotografie i listy z Afryki i Ameryki Południowej".

Kontakt

  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



© 2020 Fundacja Tu Żyli Żydzi. Strony Trojka Design.