Publikujemy tekst, a może raczej należałoby powiedzieć - list - napisany do Chaim/Życie przez panią Wiesławę Szczygieł z Trzcianki. Ma on w sobie dużo klimatu powojennego miasteczka i uroku tajemnicy, jaka wiąże się zawsze dawnymi mieszkańcami i nierozwiązywalną zagadką, którą po sobie zostawili.
Nie wiadomo skąd, ale nowi mieszkańcy Trzcianki, którzy przyjechali do niej po 1945 roku w miejsce Niemców, od razu wiedzieli, że domy i fabryczki na dawnym Rynku (potem pl. Armii Czerwonej, a dzisiaj pl. Pocztowym), czy te stojące przy ulicach Żydowskiej (teraz Wita Stwosza) i Synagogalnej (obecnie Orzeszkowej) - to domy pożydowskie! Zresztą nie tylko tam, bo Żydzi niegdyś mieszkali i prowadzili rozliczne interesy w całym mieście.
Ze sto metrów od Rynku, głównego placu miasta, do 1938 roku stała murowana, piętrowa synagoga. A do dzisiaj stoi jeszcze mykwa, która w 1945 została zwyłym domem mieszkalnym. Ludzie wiedzieli – ale nikt nie pytał, kiedy dokładnie, ani co się z nimi stało – że wszystkie te domy i warsztaty ci Żydzi poopuszczali.
Kamienica z „koniczynkami”, na rogu pl. Pocztowego i Chopina, też jest pożydowska. Po wojnie na dole zamieszkay tam trzy rodziny: Karatysze, Włodarczaki i Trachimowicze, a na piętrze wyszykowała sobie biura Powszechna Spółdzielnia Spożywców. W 1956 roku do biurowych pokoi wprowadziła się rodzina Schillerów, zaś po drugiej stronie korytarza mieszkali Matusowie. Dzisiaj na dole są sklepy, a górę zamieszkują dwie samotne już kobiety.
Jedna z "koniczynek" na strychu kamienicy przy trzcianeckim pl. Pocztowym, dawniej Rynku
Mnie w tę historię - można by rzec, że w odcinkach - wprowadzała Lidia, de domo Schiller. Jej rodzice, lwowianie Romuald - inżynier rolnictwa, kresowy szlachcic oraz Olga, nauczycielka, córka popa - sprowadzili się do Trzcianki w 1956 roku z siódemką dzieci z pobliskiej wsi Biała, poprzedniego ich przystanku na Ziemiach Zachodnich. Wtedy na drzwiach kamienicy była jeszcze mezuza – najcenniejszy skarb jej siostry Marii nazwanej Ryśką, najstarszej Schillerówny. Drugim skarbem Ryśki był klucz do drzwi poewangelickiego zboru, który stał na dawnym Rynku, tuż przed ich oknami. W tym kościele „szilerki” najpierw się bawiły, a potem, gdy władza wydała na niego wyrok, w czynie społecznym go rozbierały. To Ryśka także odkryła kirkut w pobliżu jeziora Sarcze i prowadzała tam rodzeństwo oraz przyjaciół, żeby im pokazać wystające z ziemi, porośnięte mchem macewy. Owo sukcesywnie niszczone cmentarzysko zniwelowano ostatecznie w latach siedemdziesiątych, podobnie jak i pobliską ewangelicką nekropolię, tak że dzisiaj jedynie starodrzew znaczy po nich ślady.
Na ścianach byłego biura Powszechnej Spółdzielni Spożywców zostały jakieś pożydowskie obrazki na ścianach, ale Lidia ani nikt inny już nie pamięta, co się z nimi stało. Może Ryśka by wiedziała, ale Ryśka wyjechała do Krakowa i niedawno zmarła. Już jej nie zapytamy, co stało się z mezuzą i kluczem, które zabrała ze sobą wyjeżdżając z Trzcianki.
Gdzieś na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy jeszcze żyli rodzice Schillerowie (Romuald zmarł w 1981 roku), do kamienicy przyszli jacyś ludzie z zagranicy. I to prosto do ich mieszkania. Lidia mówi, że byli Żydami. Najpierw chodzili po wielkim podwórzu, przy którym stały solidne dwupiętrowe magazyny i rozglądali się. A potem przyszli na górę i zapytali, czy mogą wejść na strych. To wtedy Lidia po raz pierwszy zobaczyła te „koniczynki”: trzylistkowe, z długim zakręconym ogonkiem każda, wycięte w czterech podłogowych deskach składziku przy prawym szczycie przestronnego strychu. Nieznajomi chcieli zabrać ze sobą choć jedną deskę z „koniczynką”, ale składzik należał do sąsiadów, a ci nie chcieli niszczyć podłogi. A może i z innego powodu nie zgodzili się oddać im tej deski – Lidia nie pamięta już szczegółów tej rozmowy. Nie pamięta też, czy powiedzieli, co te „koniczynki” znaczą, kto je wycinał i po co?
Czy to był jakiś symbol, czy tylko fantazja któregoś z ich przodków i jedyna po nim pamiątka? W każdym razie koniczynki wciąż są (chyba) na strychu kamienicy na rogu pl. Pocztowego i Chopina w Trzciance.
Wiesława Szczygieł
Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci, realizowane w 2020 r. przez Andrzeja Niziołka
CHAIM/ŻYCIE - portal o kulturze, Żydach, artystach i Wielkopolsce, to projekt edukacji i animacji kultury w Poznaniu i Wielkopolsce. Poszukujemy, gromadzimy i prezentujemy na niej trzy rodzaje materiałów:
* Dzieła twórców kultury odnoszące się do kultury żydowskiej i obecności Żydów w Poznaniu i Wielkopolsce.
* Materiały nt. kultury i historii Żydów wielkopolskich – jako mało znanego dziedzictwa kulturowego regionu.
* Informacje o działaniach lokalnych społeczników, organizacji, instytucji zajmujących się w Wielkopolsce upamiętnieniem Żydów w swoich miejscowościach oraz informacje o tychże działaczach i organizacjach.
Andrzej Niziołek
Hana Lasman
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Projekt finansowany jako zadanie publiczne Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury w 2021 r.